Katastrofalne konsekwencje eksplozji biokominka w Starogardzie Gdańskim: rodzina wciąż zmaga się z traumą
Według doniesień programu „Interwencja” emitowanego na Polsacie, życie 27-letniej Dominiki i jej dwójki małoletnich dzieci – Lenki i Piotrusia z Starogardu Gdańskiego, uległo drastycznemu przeobrażeniu po katastrofie, jaka ich dotknęła. Eksplozja biokominka w ich domu spowodowała, że znalazły się one w samym środku płomieni. To wydarzenie, pomimo upływu ponad roku, nadal rzutuje cieniem na ich codzienne życie.
Mama dzieci, mimo swojej młodości, musiała stawić czoła dramatycznej sytuacji. Kiedy ogień zaczął otaczać jej pociechy, nie zastanawiała się ani chwili. Natychmiast zaczęła gasić płomienie ogarniające sześcioletnią córkę i jej młodszego brata. Nie zaprzątała sobie głowy myślą o własnym bezpieczeństwie. W wyniku odważnej akcji ratunkowej doznała poważnych poparzeń, które obejmowały połowę jej ciała.
Następnie trafiła do szpitala, gdzie przez dwa miesiące toczyła zaciętą walkę o życie. Jej stan był na tyle poważny, że lekarze zdecydowali się na wprowadzenie jej w śpiączkę farmakologiczną. Przez ten czas rodzina Dominiki żyła w ciągłym napięciu, nie wiedząc, co przyniesie kolejny dzień.